wtorek, 30 marca 2010

dziadek do orzechów

Jak juz wspominałyśmy, Lublin jest prawdziwą kopalnią ciucholandowych skarbów. Pod koniec jednego z moich pobytów, wstąpiłam na łowy do niepozornego, obdrapanego, mieszczącego się w obskurnej piwnicy sklepiku. Łowy to za duzo powiedziane, bowiem na ten cel miałam przeznaczone ostatnie, skromnie brzmiące 10 złotych. No i jak to zwykle bywa w takich sytuacjach znalazłam to podszyte złota podszewką cudo. Sprawa miałaby smutny final, gdyby nie drobna pozyczka ze strony wspaniałomyślnej cioci Gosi :) No i jest. Wprawdzie kosztował 90zł i wprawdzie jest rozmiaru 46, ale nic to, w imię spraw wyższych mozna przymykać oczy do woli.
P.S. W sylwestra usłyszałam na mój widok takie oto słowa pijanego chłopca stojącego przy barze: "Ooo, bombka choinkowa!"
P.S.2. pozdrawiamy A. :)






płaszcz -sh
buty-sh

dziadek - sh